W Polsce liczba stwierdzonych przypadków boreliozy wciąż rośnie. Po raz pierwszy odnotowano ją w naszym kraju w 1996 roku i od tego czasu częstość corocznych zakażeń wzrasta. Jeszcze w 2008 roku było to niewiele ponad 8200 przypadków. Obecnie borelioza jest najczęściej występującą w Polsce chorobą przenoszoną przez stawonogi i zgodnie z dostępnymi danymi epidemiologicznymi w roku 2020 zachorowało na nią niemal 13 tysięcy osób.
Co to jest borelioza i jak dochodzi do zakażenia?
Borelioza to wielonarządowa choroba wywoływana infekcją krętkiem z rodzaju Borrelia. W Europie jest to najczęściej Borrelia burgdorferi. Nazywana jest również chorobą z Lyme, ponieważ w tym mieście w Stanach Zjednoczonych została w 1977 roku opisana po raz pierwszy.
Bakterie te są przenoszone przez kleszcze z rodzaju Ixodes. W Polsce jest to przede wszystkim Ixodes ricinus, powszechnie występujący na terenie całego kraju. Kleszcz ten ma bardzo określone preferencje środowiskowe. Wybiera zacienione miejsca, ponieważ jest dosyć wrażliwy na niską wilgotność, więc raczej nie spotkacie go na nasłonecznionej łące. Naturalnym rezerwuarem tej choroby są dzikie zwierzęta, takie jak np. gryzonie i większe ssaki.
Do organizmu człowieka krętki dostają przez uszkodzoną skórę wraz ze śliną kleszcza, podczas jego żerowania. Pomimo sensacyjnych doniesień nie ma wystarczających dowodów naukowych, potwierdzających, że choroba ta może być przenoszone przez inne zwierzęta krwiopijne, np. przez komary lub gzy. Boreliozą nie można zarazić się również poprzez transfuzję krwi czy kontakt płciowy. Najprostszym sposobem na uniknięcie zarażenia jest usuwanie kleszczy, które podczas spaceru po lesie mogą dostać się na twoje ubranie lub skórę.
Jak rozpoznać boreliozę?
Charakterystycznym objawem choroby jest pojawiający się na skórze rumień. Nie musi on być zlokalizowany w miejscu wkłuciu kleszcza, może pojawić się w zupełnie gdzie indziej, stąd jego nazwa: rumień wędrujący (erythema migrans). Najczęściej rumień pojawia się niedługo po infekcji, jednak nie zawsze. Czasem może pojawić się nawet kilkanaście tygodni później, a u niektórych chorych nie pojawia się wcale. Jest to na tyle charakterystyczny objaw boreliozy, że często nie przeprowadza się badań diagnostycznych i od razu włącza leczenie.
W przypadku wystąpienia klinicznych objawów boreliozy, nawet bez rumienia, powinieneś zostać skierowany na standardowe testy diagnostyczne (ELISA/WB). Ich zadaniem jest potwierdzenie obecności przeciwciał przeciw Borrelia burgdorferi. W przypadku niejednoznacznych wyników i utrzymujących się objawach, diagnostykę powinno się powtórzyć. Można też wykonać dodatkowy test PCR, chociaż zdania specjalistów na temat zasadności stosowania tej metody diagnostycznej są podzielone.
Borelioza może przed długi okres pozostawać niezauważona
Borelioza nieleczona, bardzo często przez długi czas może nie dawać żadnych objawów. Co nie oznacza, że infekcja minęła samoistnie. Choroba, która rozwijała się bezobjawowo atakuje wiele narządów, a objawy pojawiają się czasem długo po infekcji. I mogą ciągnąć się całymi miesiącami, nawet po skutecznej eliminacji krętków z organizmu.
Objawy aktywnej boreliozy dotyczą różnych narządów. Choroba atakuje skórę powodując przewlekłe stany zapalne, może być też przyczyną zapalenia stawów lub mięśnia sercowego. Najcięższą postacią boreliozy jest jednak neuroborelioza – czyli postać atakująca układ nerwowy. W przypadku tej formy choroby, nawet po wyleczeniu zmiany mogą być nieodwracalne.
Tu dochodzimy do związku boreliozy z jelitami
Wbrew wielu obiegowym opiniom samo leczenie boreliozy nie jest szczególnie skomplikowane. Podstawowym schematem jest antybiotykoterapia. Leczenie jest zazwyczaj bardzo skuteczne i tylko w nielicznych przypadkach nie daje zadowalających rezultatów. Oczywiście im wcześniej po infekcji jest wdrożone, tym mniejsze są następstwa przebytej choroby.
Zgodnie z rekomendacjami praktycznie wszystkich towarzystw naukowych terapia trwa ok. 21 dni.
Najczęściej stosowanymi w tym przypadku antybiotykami są podawane doustnie amoksycylina, doksycyklina lub ceftriakson. Niekiedy lekarz przedłuża terapię o 7 dni, ale już 21 dni antybiotykoterapii dla niektórych pacjentów jest dosyć wyczerpujące. Jeśli nie odczuwają żadnych działań niepożądanych związanych z samym lekiem, to część z pewnością odczuwa skutki uboczne wyjałowienia organizmu. Osoby, które i bez tego mają problemy z jelitami, np. chorują na IBS lub jakieś choroby zapalne przewodu pokarmowego mogą szczególnie dotkliwie odczuć miesiąc przyjmowania antybiotyków. Odpowiednia suplementacja w trakcie leczenia może jednak ograniczyć niekorzystne efekty, a na pewno jest wskazana po jego zakończeniu.
Borelia jest dosyć wrażliwa na antybiotyki i do jej wyeliminowania z organizmu standardowa terapia w zupełności wystarcza. Jeśli pomimo przejścia leczenia pacjent nadal odczuwa objawy, może mieć to różne przyczyny.
Najczęściej brak skuteczności leczenia, i to nie tylko boreliozy, jest spowodowana niewłaściwym dawkowaniem leków. Niektórzy pacjenci nie lubią się przyznawać do tego, że sami i bez konsultacji z lekarzem modyfikują terapię, skracają ją albo nie biorą leku regularnie. W przypadku antybiotyków ma to szczególnie istotne znaczenie. Przerywając leczenie przed czasem wyselekcjonujesz bakterie, które są najmniej wrażliwe na dany antybiotyk. W ten sposób hodujemy szczepy oporne. Dlatego nie zmieniaj samodzielnie zaleceń lekarza, a jak to zrobisz to mu o tym powiedz.
Innym powodem może być tzw. zespół poboreliozowy, czyli utrzymujące się objawy wynikające z przebytej choroby, nie świadczące jednak o tym, że bakterie są jeszcze aktywne. Niektórzy lekarze sugerują też, że utrzymujące się objawy mogą być związane z inną, niezdiagnozowaną chorobą, której nie jesteś świadomy.
Poszukuj metody diagnostycznej tak długo, aż potwierdzisz boreliozę
Niestety, borelioza stała się chorobą modną. Liczba zgłaszających się do lekarzy pacjentów podejrzewających u siebie boreliozę jest wyższa niż wynika to prognoz epidemiologicznych. Rozpowszechniła się obiegowa opinia o podstępnej naturze tej choroby, trudnościach z wykryciem, związanych z rzekomo niską skutecznością wykorzystywanych metod diagnostycznych i niemal mityczną odpornością na leki. A żarłoczne i zarażone kleszcze czają się na każdym kroku…
Opinia ta jest dosyć powszechna wśród ludzi garnących się do różnych grup pacjenckich i stowarzyszeń osób chorych lub wierzących w to, że zostali zakażeni tą chorobą. Z psychozy tej chętnie korzystają firmy namawiające na różnego typu pseudoterapie typu biorezonans, fale plazmowe, hipertermia czy ostatnio coraz bardziej modna i tak samo nonsensowna, terapia hiperbaryczna. Utwierdzają ich w przekonaniu, że ich problemy zdrowotne są efektem niezdiagnozowanej boreliozy. Tworzy się w ten sposób poczucie zagrożenia, a interes się kręci.
Osoby przekonane, że są chore z nieufnością podchodzą do standardowych zaleceń lekarzy. Czują się ignorowane albo uważają, że ich dolegliwości nie są traktowane z właściwą powagą. Poszukują więc takiej metody diagnostycznej, która w końcu potwierdzi ich podejrzenia i lekarza, który w ich przekonaniu praktykuje odpowiedni sposób leczenia.
Problem ten stał się na tyle ciekawy, że zainteresowali się nim psychiatrzy.
W jaki sposób borelioza zniszczy ci jelita? A przy okazji nerki, wątrobę i parę innych przydatnych części
Tak na serio, nie zrobi tego borelioza. Zrobisz to sobie sam, na własne życzenie, ale za to bardzo solidnie.
Prawdziwą krzywdę ludziom chorym lub podejrzewającym, że są chorzy wyrządzają osoby forsujące wyniszczające antybiotykoterapie pod sztandarem ILADS – Międzynarodowego Towarzystwa ds. Boreliozy i Chorób z nią Powiązanych (The International Lyme and Associated Diseases Society). Nie sugerujcie się nazwą, nie jest to bynajmniej towarzystwo naukowe. ILADS powstało w Stanach Zjednoczonych jako grupa pacjentów i niektórych lekarzy podważających dostępne dane kliniczne. Wśród lekarzy promujących tę metodę nie znajdziecie znanych klinicystów, nie popiera jej również żaden poważny ośrodek naukowy. Większość z nich to po prostu lekarze praktycy, którzy znaleźli swoją niszę i się w niej okopali. W opinii wielu klinicystów, ILADS bardziej przypomina sektę niż towarzystwo naukowe, a lekarze propagujący tę niebezpieczną dla pacjentów metodę powinni zostać pozbawieni prawa wykonywania zawodu.
Wg zaleceń ILADS już przy podejrzeniu boreliozy (np. po wkłuciu kleszcza, który wcale przecież nie musiał być nosicielem boreliozy) należy zastosować 28 dniową antybiotykoterapię. Prawdziwa katastrofa czeka cię jednak wtedy, kiedy lekarz stosujący się do zaleceń ILADS postanowi cię gruntownie „wyleczyć”. Włączana jest wtedy wielomiesięczna agresywna terapia kilkoma antybiotykami w wysokich dawkach. Schematy leczenia są zmieniane, aż lekarz uzna, że objawy zostały opanowane. To jednak nie koniec atrakcji. Po tej części przez kilka lub nawet kilkanaście miesięcy musisz kontynuować leczenie podtrzymujące. Oczywiście antybiotykami. Rzekomo po to, żeby całkowicie wyeliminować jakieś ‘formy przetrwalnikowe’ borrelii. Równolegle, przez cały czas masz przestrzegać restrykcyjnej diety odgrzybiającej, wzmacniającej itp. I oczywiście stosować odpowiednią suplementację.
Efekty stosowania metody rekomendowanej przez ILADS możecie sobie wyobrazić. Po takim leczeniu twój organizm będzie przypominał archiwalne zdjęcia Warszawy z 1945 roku. Większość leczonych w końcu się poddaje i zaprzestaje tego leczenia. Mają jednak wtedy już tak zrujnowany organizm, że borelioza to ich najmniejszy problem.
Wszystkie towarzystwa naukowe, zarówno krajowe jak i międzynarodowe ostrzegają przed tą kontrowersyjną i niebezpieczną terapią.
Podkreśla się, że nie istnieją żadne wiarygodne dane kliniczne, które uzasadniają potrzebę jej stosowania. Nie ma również żadnych dowodów potwierdzających wyższą skuteczność tej metody. Jest za to mnóstwo publikacji opisujących poważne powikłania i działania niepożądane będące skutkiem takiego leczenia. Oprócz zniszczenia symbiotycznej flory bakteryjnej, może spowodować ono: uszkodzenie wątroby, nerek, dysfunkcję przewodu pokarmowego, zaburzenia układu krwiotwórczego, czy problemy neurologiczne.
Zgodnie z wytycznymi nie powinno się przeprowadzać testów na obecność przeciwciał u osób, które nie mają objawów klinicznych. Wynik pozytywny takiego testu może jedynie świadczyć o kontakcie z bakterią w przeszłości, ale nie jest żadnym dowodem aktywnej choroby. Należy też unikać diagnostyki, której wiarygodność nie ma potwierdzenia w badaniach, jest niewalidowana lub często daje fałszywie pozytywne wyniki. Badania metodą LTT, CD57, C6 Lyme, VCS czy poszukiwanie mitycznych form L boreliozy służą jedynie utwierdzeniu pacjenta w przekonaniu, że jest chory, ale mają wątpliwej jakości wartość medyczną.
Publikacje:
- Flisiak R., Pancewicz S.: Diagnostyka i leczenie Boreliozy z Lyme zalecenia Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. https://www.umb.edu.pl /photo/pliki/WL_jednostki/klinika-chorob-zakaznych-i-hepatologii/borelioza.pdf
- Kontrowersyjne metody leczenia zespołu poboreliozowego. https://boreliozaonline.pl /kontrowersyjne-metody-leczenia-zespolu-poboreliozowego/
- Kuchar E.: Borelioza z Lyme. https://www.mp.pl/pacjent/choroby-zakazne/choroby/ zakazenia-bakteryjne/158905,borelioza-zlyme
- Urojona borelioza (pseudoborelioza). https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/ choroby-pasozytnicze/urojona-borelioza-pseudoborelioza-aa-V5Lw-BWAM-U4Ao.html
- Stefanoff P., Rosińska M., Zieliński A.: Epidemiologia chorób przenoszonych przez kleszcze. Przegląd Epidemiologiczny 2006; 60:151-159
- Prof. Krzysztof Simon, wywiad.: Szarlatani są wśród nas. https://euroimmun.pl/blog/ szarlatani-sa-wsrod-nas/
- Rorat M. i wsp.: Narastający lęk przed boreliozą i jego przyczyny. Psychiatria Polska 2010, tom XLIV, nr 6. 895–904
- Kiewra D. i wsp.: Ekspozycja na ukłucia przez kleszcze a występowanie rumienia wędrującego u pacjenów z boreliozą z Lyme an terenie Dolnego Śląska. Przegląd Epidem. 2004;58:281–8
- Woś H.: Borelioza, choroba przenoszona przez kleszcze. Pediatria Polska, tom 85, nr 4, str. 371-374
- Włodarek J. i wsp.: Borelioza z Lyme najczęstsza choroba odkleszczowa ludzi i zwierząt. Med. Weter. 2013, 69 (6)