Borelioza to coraz częściej występująca w Polsce choroba odzwierzęca. Przenoszona jest przez kleszcze, ma dosyć charakterystyczne objawy i wbrew pozorom jest dosyć łatwa do wyleczenia.
Z uwagi na łagodne zimy, chorobą tą można się zarazić nawet wczesną wiosną, ponieważ kleszcze stają się aktywne i zaczynają żerować już na początku marca. Warto wiedzieć jak w prosty sposób zmniejszyć ryzyko zakażenia. I przy okazji nie wpadaj w panikę, ponieważ borelioza nie jest tak straszna jak ją malują. Niewłaściwym leczeniem możesz sobie zaszkodzić bardziej niż samą boreliozą.
Kilka rad, które zmniejszą ryzyko zarażenia boreliozą o 90%
Zwracaj uwagę czy coś po tobie chodzi
Najprostszym sposobem, żeby uniknąć boreliozy jest sprawdzanie, czy w trakcie pobytu w lesie lub parku spaceruje po tobie jakiś kleszcz. Jeśli tak, po prostu zdejmij go. Szczególnie dokładnie sprawdzaj ubranie, jeśli przeciskałeś się przez jakieś krzaki lub wysoką trawę. Kleszcze nie skaczą z drzew. W ogóle nie skaczą. Można je najczęściej spotkać na gałązkach niewysokich krzewów i trawach. Starają się złapać przednimi odnóżami przechodzącą ofiarę i się na nią wspiąć.
Kleszcze są dobrze przystosowane do chodzenia po skórze żywiciela – ich ciało jest płaskie, a odnóża zakończone haczykami, więc niełatwo je zrzucić. Pamiętaj, że kleszcz może również przemaszerować na ciebie z psa, z którym wybrałeś się na spacer, co nieco komplikuje sytuację. Używanie repelentów nieco pomaga, ale z mojego doświadczenia wynika, że niestety w przypadku kleszczy nie można na nich zbytnio polegać.
Po powrocie z wycieczki sprawdź czy pomimo wszystko nie masz pasażera na gapę
Zrób to najlepiej przy dobrym oświetleniu. Niektóre formy rozwojowe kleszczy, takie jak larwy i nimfy, są jasne i malutkie, wielkości ziarnka maku. Łatwo je przegapić. Wielkość nie ma żadnego znaczenia, może zarazić cię taki właśnie mikrus. Jednak bez paniki, kleszcz nie żeruje od razu, nie wkłuwa się natychmiast, jak np. komar. Potrzebuje czasu. Zazwyczaj przemieszcza się po powierzchni ciała poszukując miejsca, w którym skóra jest cienka i dobrze ukrwiona. Pomaga mu w tym specjalny narząd umożliwiający ocenę temperatury. Im wyższa tym lepiej, i w tamtym kierunku kleszcz będzie wędrował.
Sam proces kotwiczenia kleszcza też trochę trwa. Szacunkowo nawet 2 godziny. Na początku, nawet jeśli kleszcz jest już wkłuty, bardzo łatwo go usunąć. Jednak już po pewnym czasie jest zakotwiczony tak silnie, że próba wyciągnięcia go na siłę może skończyć się oderwaniem tylko jego części. Sam ryjek, który siedzi w rance zostanie. Może to spowodować stan zapalny i odczyn w miejscu wkłucia.
Pozostawienie części kleszcza w rance może też spowodować miejscową infekcję. Nie należy więc go wyciągać na siłę. Idealnie sprawdza się do tego urządzenie przypominające długopis, z którego wysuwa się mała pętelka z żyłki. Można go kupić w każdej aptece i warto to zrobić, bo za jego pomocą, nawet bez specjalnej wprawy pozbędziesz się kleszcza bez problemu. Oczywiście po usunięciu kleszcza, miejsce wkłucia powinno się zdezynfekować.
Krętki Borrelia nie dostają się do naszego organizmu od razu
Dopiero po solidnym zakotwiczeniu w skórze, kleszcz zaczyna żerować. Wtedy właśnie krętki dostają się do naszych tkanek, razem ze śliną, którą kleszcz wstrzykuje do rany, żeby np. rozrzedzić krew. Nie panikuj, sam fakt wkłucia się kleszcza nie oznacza jeszcze, że się zaraziłeś. Poza regionami endemicznymi, w których odsetek zakażonych kleszczy jest wyższy, tylko ok. 10-12% populacji kleszczy z gatunku Ixodes ricinus jest nosicielami boreliozy.
Jeśli 'złapałeś’ kleszcza i boisz się infekcji, weź profilaktyczną dawkę leku
Jeśli pomimo braku objawów obawiasz jednak, że trafiłeś na taki właśnie egzemplarz, możesz dostać profilaktycznie antybiotyk. Tzw. profilaktyka poekspozycyjna, czyli po znalezieniu wkłutego kleszcza, to jednorazowa dawka 200mg doksycykliny i na tym koniec. Gdyby jednak pojawił się charakterystyczny objaw boreliozy, czyli rumień wędrowny, idź do lekarza i przejdź standardowe leczenie.
Uważaj, bo lekarstwo może być groźniejsze niż choroba
Nie daj się nabrać na mit o problemach z leczeniem, brakiem efektywnych metod diagnostycznych i demonicznych wręcz właściwościach boreliozy. To miasteczkowa legenda typu „nietoperze wkręcają się we włosy”. Wszystkie towarzystwa naukowe rekomendują prosty schemat leczenia i w zdecydowanej większości przypadków to zupełnie wystarcza. Nie ma żadnych podstaw do wielomiesięcznej agresywnej antybiotykoterapii, do której niektórzy będą cię namawiali. Dopiero po takim leczeniu będziesz naprawdę chory.
Wszystko co istotne, można podsumować w kilku punktach
- w czasie pobytu w lesie lub parku, sprawdzaj czy chodzi po tobie kleszcz
- po powrocie do domu sprawdź czy pomimo wszystko nie przyniosłeś jakiegoś ze sobą
- spacerujący po skórze kleszcz nie zaraża, tylko zwiedza
- aby doszło do zakażenia kleszcz musi zacząć żerować
- jeśli znajdziesz wkłutego kleszcza, usuń go jak najszybciej
- nie panikuj, tylko ok. 10-12% kleszczy jest nosicielami boreliozy
- jeśli doszło do wkłucia i chcesz poczuć się lepiej, weź jednorazowo antybiotyk
- gdyby pojawił się rumień – zgłoś się do lekarza i stosuj zgodną w wytycznymi terapię
- nie daj sobie zrobić krzywdy wielomiesięczną antybiotykoterapią
Zainteresowanych tematem boreliozy zapraszam do bardziej rozbudowanej, części drugiej, która znajduje się tutaj
Publikacje:
- Flisiak R., Pancewicz S.: Diagnostyka i leczenie Boreliozy z Lyme zalecenia Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. https://www.umb.edu.pl /photo/pliki/WL_jednostki/klinika-chorob-zakaznych-i-hepatologii/borelioza.pdf
- Stefanoff P., Rosińska M., Zieliński A.: Epidemiologia chorób przenoszonych przez kleszcze. Przegląd Epidemiologiczny 2006; 60:151-159
- Kiewra D. i wsp.: Ekspozycja na ukłucia przez kleszcze a występowanie rumienia wędrującego u pacjenów z boreliozą z Lyme an terenie Dolnego Śląska. Przegląd Epidem. 2004;58:281–8
- Woś H.: Borelioza, choroba przenoszona przez kleszcze. Pediatria Polska, tom 85, nr 4, str. 371-374
- Włodarek J. i wsp.: Borelioza z Lyme najczęstsza choroba odkleszczowa ludzi i zwierząt. Med. Weter. 2013, 69 (6)